sobota, 25 maja 2013

Rozdział 1.

-Oliwia! Przyjdź do kuchni na chwile- wołała mama
-Idę.- Oliwia odparła z niezadowoleniem. Nie chciała aby ktokolwiek jej przeszkadzał,  wolała posiedzieć w samotności. Była smutna z powodu, że zamknęli w szkole jej ulubione kółko zainteresowań o tematyce strasznych historii. Razem z przyjaciółmi po lekcjach mieli dostępną sale plastyczną. Spotykali się, wygłupiali, czytali i opowiadali sobie przeróżne historie. Stali się zgraną paczką.
   W końcu nastolatka postanowiła sprawdzić czego może chcieć od niej mama. Weszła do kuchni i zobaczyła szczupłą, dosyć wysoką kobietę z długimi, brązowymi włosami spiętymi w koka. Była to jej mama. Jak zawsze pichciła coś pysznego do jedzenia. Na widok córki od razu  się uśmiechnęła.
- Córciu, mam prośbę. Masz tu pieniądze pójdź na zakupy. Tam masz liste co masz kupić, ok? – zapytała
- Ehh.. Musze?- odburknęła Oliwia
- Kochanie zrób to dla mnie proszę wiem, że Ci trudno ale będzie dobrze. A potem upiekę twoje ulubione ciasteczka. – Uśmiechnęła  się i przytuliła mocno córkę.
- No już dobrze, Kocham Cię mamo-popatrzyła się na mamę z małym  uśmiechem.
 16-letnia dziewczyna powoli zaczęła szykować się do wyjścia. Rozpuściła swoje długie dosyć brązowe włosy, umalowała lekko oczy, jednakże zachowała swą naturalność. Ubrała błękity top, który podkreślał kolor jej niezwykłych niebiesko-stalowych oczu, rurki i szarą bluzę. Na koniec swoje ulubione conversy i wyszła z domu. Włożyła słuchawki do uszu i odpłynęła. Nagle jednak zwrócił jej uwagę mały domek z bordowej cegły. To jej nowi sąsiedzi, będą tam mieszkać. Uśmiechnęła się z myślą, że zamieszkają tam może jacyś mili ludzie. 
 Nawet nie zauważyła, a była już w centrum miasteczka. Longtime nie należało do dużych miejscowości. Nie było tam tłoczno, lecz tętniło w nim życie. To miasto żyło swoim tempem.
 Oliwia weszła do supermarketu i zaczęła czytać listę zakupów. Po chwili usłyszała znajomy jej głos:
- Hej Oli, jak się miewasz?- Zapytała Pola, jej przyjaciółka ze szkolnego kółka.
-Cześć. No sama wiesz jak jest. Zamknęli nasze kółko i jestem z tego powodu przygnębiona, bo gdzie moglibyśmy się spotykać? Szkoła byłą jedynym miejscem.
- Rozumiem Cię. Sama czuje się wygaszona. Pytałam  już chyba wszystkich ale nikt nie ma nic do zaoferowania… Czy… czy  to znaczy, że nasza grupka się rozpadnie?... – Zapytała ze zwątpieniem Pola
-Sama nie wiem… Ale zrobię wszystko, aby to się nie stało. Coś wykombinuje. – Odparła  Oliwia.
- W tobie nadzieja. Ja już musze lecieć. Pa- Pocałowała Oliwie w policzek
- Na razie

Zamyślona, po zakupach udała się do kawiarenki. Lody, które tam podawali były lekiem na jej zmartwienia. Dziewczyna była tak zamyślona, że nie czuła ciężaru toreb z zakupami. Szła bezmyślnym krokiem przez małą uliczkę w stronę kafejki. W pewnym momencie usłyszała krzyk kobiety.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej:* Podoba się ? Dopiero zaczynam, więc może być parę błędów. Proszę komentujcie. To dla mnie motywacja i nauka. Pozdrawiam xo